Aby zwracać uwagę na rozsądnych
2024-02-28 11:04:19
W przedwyborczym wywiadzie z burmistrzem Nowego Dworu, Jackiem Kowalskim rozmawia Piotr Korycki
Redakcja: – Od chwili objęcia przez Pana urzędu burmistrza minęło wiele lat. Jaka była droga do tego gabinetu? Co się stało, że Pan kiedyś pomyślał: “Będę burmistrzem”?
Jacek Kowalski: – Nie było by dobrze, gdyby to było takie proste. Na szczęście procesy dojścia do tak odpowiedzialnej służby są raczej ewolucyjne. Najpierw zostałem radnym, następnie przewodniczącym Rady Miejskiej i dopiero potem mogłem pomyśleć, że chciałbym być burmistrzem. Z czasem moja oferta rozwoju naszego miasta zyskiwała coraz większe poparcie mieszkańców, włącznie z wieloma konkurentami politycznymi. Wspólnie udało się osiągnąć naprawdę spory sukces.
Red.: – Rzeczywistość pokryła się z wyobrażeniami?
J.K.: – Przede wszystkim należy się przestawić z popularnego myślenia o polityce, która na poziomie telewizyjnym i gazetowym, czyli centralnym, jest zupełnie czym innym niż samorządność. Nie wszyscy to rozumieją, nawet wiele lat ubiegający się o różne funkcje. W samorządzie mamy bezpośredni, czasem bardzo emocjonalny kontakt z żywym, często zdenerwowanym obywatelem. Problemy, z którymi się borykamy wspólnie z mieszkańcami i przy ich aktywnym udziale nie mają nic wspólnego ze sporami ideologicznymi i emocjonalnymi partii politycznych. Tu na dole musimy współpracować zupełnie niezależnie od naszych poglądów politycznych. I to się znakomicie udaje. Kolejnym elementem rzeczywistości, który zazwyczaj mija się z wyobrażeniami, jest świadomość ograniczoności. Samorząd musi działać wyłącznie w granicach przepisów prawa i nie ma fabryki pieniędzy, jak rząd. W związku z tym obietnice wysuwane w kampaniach wyborczych, nawet podawane w sposób kategoryczny, sprawiający wrażenie konkretu, nie są do spełnienia. A ponieważ nasze społeczeństwo jest dojrzałe i mądre, zwykle takie obietnice nie znajdują akceptacji wyborców. Mogę się pochwalić w tym miejscu, że wszystkie plany i projekty, które przedstawiałem sukcesywnie, nie tylko z okazji wyborów, zostały w 100% zrealizowane. Również dlatego, że wizja miasta nie jest wyłącznie moją indywidualną wizją, ale wynikiem głosu mieszkańców.
Red.: – Decydując się na walkę o kolejną kadencje, prawdopodobnie ostatnią, potwierdza Pan, że było warto?
J.K.: – Proszę mi uwierzyć, że ta praca daje codzienną wielką satysfakcję. Nie zawsze otwieramy lotnisko czy pięknie odrestaurowany pałacyk Klubu Garnizonowego. Ale każdego dnia, razem z moimi pracownikami rozwiązujemy ludzkie problemy, które nawet jeśli wydają się niewielkie, to dla tego konkretnego mieszkańca są treścią jego prawdziwego życia. Zatem, było i jest warto.
Red.: – Jak się układa współpraca z radnymi?
J.K.: – Uważam, że bardzo dobrze. Znakomita większość radnych po okresie kampanii wyborczej, w której są formułowane niekiedy dosyć mocne treści, zaczyna pracować dla dobra społeczności. Naturalnie nie możemy się zgadzać we wszystkim, ale jest naprawdę bardzo ograniczony zestaw problemów, które można rozwiązać inaczej, niż w sposób wspólnie wypracowany z Radą. Drogi, które są wytyczane z udziałem mieszkańców są optymalne, bo stanowią odpowiedź na zapotrzebowanie skrojoną według możliwości. Większość radnych to rozumie, stąd współpraca jest dobra.
Red.: – Jakimi cechami powinien kierować się człowiek, ubiegający się o to, by móc reprezentować kilka tysięcy ludzi i decydować o ich życiu? Mam tu na myśli walory moralne, etyczne, uczciwość w wykonywanej pracy…?
J.K.: – To przecież nie jest pytanie do mnie, tylko do naszych mieszkańców. Jasne, że ja też jestem mieszkańcem, ale tymczasem znajduję się w gronie pretendentów do funkcji burmistrza. Byłoby dobrze, gdyby nasi mieszkańcy zwrócili uwagę na kandydatów myślących rozsądnie, nieskompromitowanych własną historią zarządzania i zarzutami karnymi. Jest naprawdę wiele przykładów, pokazujących, że wybór osób z tego typu rekomendacjami zawsze źle się kończy.
Red.: – Dotychczasowe sukcesy, porażki i plany na przyszłość.
J.K.: – Pozwoli Pan, że o porażkach nie będę mówił – jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej. Mam nadzieję, że sukcesy są dla naszych obywateli ważniejsze. W następnej, ostatniej już w moim przypadku, kadencji mam nadzieję na duży skok cywilizacyjny, związany z dużą rozbudową portu lotniczego. Te działalności i skala zatrudnienia, jakie są dzisiaj efektem liczby ponad 3 mln. pasażerów rocznie, są drobiazgiem w porównaniu z rozwojem całej okolicy po rozbudowie portu do skali dziesięć razy większej. Już dziś widzimy, że od czasu uruchomienia na naszym terenie lotniska, znacząco zwiększyła się częstotliwość kursowania kolei, wyremontowano perony i dworzec PKP Modlin. My jako miasto dopełniliśmy to inwestując w parkingi P&R. W ślad za planami rozwoju portu lotniczego powinna iść rozbudowa infrastruktury drogowej i kolejowej zarządzanej centralnie. Jestem w stałym kontakcie ze stroną rządową i mam zapewnienia, że jest taki zamiar.
To z projektów globalnych. Natomiast odpowiadając na lokalne potrzeby planujemy budowę żłobka przy przedszkolu nr 3, hal sportowych przy szkołach, dalsze inwestycje w oświatę, drogi lokalne, komunikację publiczną i to co najważniejsze – nasze zdrowie.
pk