Facebook




Mam coś na sumieniu…

2024-02-27 5:12:25
W przedwyborczym wywiadzie z burmistrzem Zakroczymia o sprawach trudnych, ale i o tym, co obecnego burmistrza cieszy, rozmawia Gabriela Zalewska.

Redakcja: – Od chwili objęcia przez Pana urzędu burmistrza minęło wiele lat. Jaka była droga do tego gabinetu? Co się stało, że Pan kiedyś pomyślał: “Będę burmistrzem”?

Artur Ciecierski: –  Moją pasją był sport a konkretnie sędziowanie piłki nożnej a także praca z dziećmi i młodzieżą. Nigdy nie myślałem o samorządzie i polityce. Zupełnie spontanicznie przyszedł mi do głowy taki pomysł w lipcu 2014 r., że wystartuję w wyborach na stanowisko burmistrza Zakroczymia, a więc kilka miesięcy przed wyborami. Zrozumiałem, że ówczesny burmistrz miał w swoich priorytetach dzieci, młodzież, sport, edukację czy wizerunek gminy na dalekim miejscu. Pomyślałem wtedy, że spróbuję, ale nie dla stanowiska samego w sobie, ale właśnie głównie dla poprawy tych obszarów.

Red.: – Rzeczywistość pokryła się z wyobrażeniami o tym, jak wygląda rządzenie takim miastem?

A.C.: – To jest ogromna odpowiedzialność. Wielu ludziom wydaje się, że nasza praca jest lekka, siedzimy sobie na stołku i czas leci. Jest zupełnie inaczej. Początki były trudne, ale z dnia na dzień otaczałem się merytorycznymi osobami, przekonywałem do siebie radnych i ówczesnych współpracowników. Nie pomagała mi również we wszystkim ówczesna sytuacja ekonomiczna gminy. Przeszliśmy program naprawczy. Doszedł problem wody w gminie i ogromny napór społeczny na moją osobę, żeby sprawę pilnie rozwiązać. Rok 2015 był naprawdę trudny. W codziennej pracy, szczególnie kiedy trzeba podejmować trudne decyzje, czasami pod presją, pomaga mi piętnaście lat doświadczenia jako sędziego piłki nożnej. Mam mocną psychikę. Bardzo mocno również nad sobą pracuję. Co do stwierdzenia dotyczącego rządzenia miastem, to zdecydowanie wolę słowa “kierowanie”, czy “zarządzanie”. Nie można przekraczać cienkiej granicy pomiędzy zarządzaniem czy kierowaniem a właśnie rządzeniem. Jeśli ktoś ją przekracza, to w mojej opinii nie nadaje się do pełnienia takich funkcji. Poza tym jest takie powiedzenie “tak krawiec kraje jak mu materiał staje”. Przenosząc to na naszą gminę, chcę podkreślić, że dzisiaj jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż w 2015 r. Zarówno pod względem wizerunkowym, jak i ekonomicznym. Cieszę się, że znacząca liczba mieszkańców to widzi i docenia i za to im dziękuję. Przecież to co robię każdego dnia z całym swoim zespołem robię dla nich.

Red.: – Decydując się na walkę o kolejną kadencje, prawdopodobnie ostatnią, potwierdza Pan, że nie żałuje, iż został lokalnym politykiem. Warto było?

A.C.: –  Na wstępie uważam, że ten niekonstytucyjny przepis zostanie zmieniony przez obecny rząd. Zawsze to podkreślałem, że to mieszkańcy powinni wybierać kogo chcą i nie powinno się im tego ograniczać. Co do moich uczuć. Jestem ogromnie dumny i szczęśliwy, że mogę być włodarzem Zakroczymia. Dodatkowo wiatru w moje żagle dodają zmiany jakie zachodzą w całej gminie. Zapyziałe miasto zmieniło się w klimatyczne miasteczko. Cała gmina zyskuje każdego dnia. Jednak największe moje zadowolenie płynie z tego, jakie warunki stworzyliśmy dzieciom i młodzieży w całej gminie w szkołach, przedszkolach i żłobku. To zawsze był, jest i będzie mój priorytet, ponieważ dzieci i młodzież to nasza przyszłość. Mają prawo do godnych warunków do nauki i rozwoju a my – władze samorządowe mamy obowiązek im te warunki zapewnić. Mamy moralny obowiązek dbać o dzieci i młodzież każdego dnia. Jeśli jakiś włodarz tego nie rozumie, powinien się spakować i zająć czymś innym.

 

Red.: – Jak się układa współpraca z radnymi?

A.C.: –  Wzorowo. Wielu naszych oponentów krytykuje radnych, że to są marionetki Ciecierskiego, bo wszyscy jednogłośnie głosują nad każdą uchwałą. Podkreślić należy jednak fakt, że obecni radni reprezentują w komplecie KWW Artura Ciecierskiego Odwaga i Wiarygodność. Często dyskutujemy na komisjach. Natomiast jeśli uchwały są dobre, to dlaczego mają inaczej głosować? Czy ktoś dla zasady ma być w opozycji? (śmiech). Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Rozwijamy gminę i staramy się jak najlepiej służyć mieszkańców. Tylko to się liczy. Zna Pan to powiedzenie o karawanie, która jedzie dalej? Nie będę go cytował, bo nie do końca jest kulturalne. Robimy swoje z radnymi każdego dnia. Wierzę, że po raz kolejny mieszkańcy to docenią i oddadzą swój głos na cały nasz zespół.

Red.: – Idą wybory. Słyszy się, że jednak w gminie zawiązały się komitety i jednak pojawi się kontrkandydat na fotel burmistrza. Jak Pan uważa, jakimi cechami powinien kierować się człowiek, ubiegający się o to, by móc reprezentować kilka tysięcy ludzi i decydować o ich życiu? Mam tu na myśli walory moralne, etyczne, uczciwość w wykonywanej pracy, szacunek u ludzi…?

A.C.: –  Każdy z nas wójtów, burmistrzów czy prezydentów jest przede wszystkim człowiekiem, takim samym jak każdy mieszkaniec. Mamy swoje emocje i uczucia. Czasami popełniamy błędy, bo przecież jesteśmy zwykłymi ludźmi. Pamiętać jednak powinniśmy, żeby z błędów wyciągać wnioski, tak samo z merytorycznej kulturalnej krytyki płynącej na nasze osoby. Włodarz powinien być przede wszystkim empatyczny. Należy traktować ludzi z szacunkiem, ale jednocześnie trzeba być asertywnym i konsekwentnym. To, że włodarz musi być uczciwy, to jak pytać dziecko, czy lubi słodycze. Natomiast jedno chcę podkreślić. Ludzi trzeba równo traktować, nie dyskryminować w żaden sposób. W lustro na swój wizerunek rano móc spojrzeć bez problemu. To są istotne cechy. I jeszcze jedno. Jak burmistrz ma reprezentować tysiące ludzi to powinien sam posiadać odpowiedni wizerunek, powinien potrafić swobodnie się wypowiadać i występować publicznie. Mieszkańcom, których się reprezentuje wstydu nie można przynosić.

Red.: – I na koniec pytanie “sakramentalne”: dotychczasowe sukcesy, porażki i plany na przyszłość.

A.C.: –  Zacznę od porażek. Po raz kolejny zawiodłem się bardzo na niektórych ludziach, którym bardzo pomagałem i którzy współpracowali ze mną. Zawsze robiłem to z dobrego serca, bo jestem od tego, żeby ludziom pomagać. Niestety tak to już w życiu jest, że gdy zrobisz choć jeden raz coś wbrew woli drugiego człowieka to poznasz jego prawdziwy charakter. Co do realizacji planów i zamierzeń w kończącej się właśnie kadencji. Na pewno skazą na niej jest likwidacja szkoły podstawowej w Emolinku. Kiedyś powiedziałem, że do tego nie dojdzie i dlatego leży mi to bardzo na sumieniu, jednak nie oceniałbym tego jako porażka. Takie decyzje zapadły i dzisiaj również zostałyby podjęte, gdyby sytuacja się powtórzyła. Najważniejsze, że to miejsce dalej służy i będzie służyć dzieciom, zarówno jako klubik dziecięcy jak i przedszkole.

Sukcesy? Dla mnie zawsze takowym jest rozwój całej gminy i zmiana jej wizerunku. Jak ludzie mówią “nie było takiego gospodarza jak Pan”, to człowiekowi serce rośnie, choć zawsze ze skromnością odpowiadam, że nie ma ludzi niezastąpionych.

Plany? Wygrać wybory z całym zespołem, aby dalej służyć mieszkańcom i rozwijać gminę. Zakończę też trochę inaczej niż zawsze. Zdrowia mi życzcie. Jak ze zdrowiem będzie dobrze, to będziemy działać dalej.

Red.:Dziękuję Pani za rozmowę.

A.C.: – Dziękuję serdecznie, pozdrawiam wszystkich czytelników Tygodnika.

Gabriela Zalewska

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *